Daj się ponieść!
30 lat temu mój pojazd dotarł do kresu utartej drogi; tematów opisanych przez innych w literaturze, oraz tego co mi przekazali moi wspaniali wykładowcy. A ja dalej miałem dużo pytań. Bo marzyłem. Tak; mocno marzyłem, aby robić naprawdę dobre zdjęcia. Tylko odpowiedzi – jak? – brakowało. Wystawiłem głowę z wygodnej lektyki (jestem wdzięczny tym wszystkim, co mnie tak długo nieśli). Rozejrzałem się, wyszedłem: wokół trochę ciemno… trochę straszno… Ale też pięknie. Zaskakująco. Kolorowo. Na początku się bałem, potem zakochałem. Ten magiczny zakątek okazał się bogaty. I inspirujący. I wdzięczny. Dzisiaj wiem gdzie tu Koncepcje rosną, gdzie skarby ujęć ukryte. Jak soczyste kadry oprawić. Jak widza we wnyki pojmać. I nawet parę sprawdzonych traktów wytyczyłem.
Wskakuj do pojazdu (lektyki odeszły już do lamusa). Zapnij pas. To Fantazja, niesie nas.
Wiesiek Jurewicz
Fotolotem
Naszym napędem będą Pytania. One zawsze wyprzedzają odpowiedzi. I dlatego są od nich ważniejsze. Te celne, sprowadzają wyjaśnienia do formalności. Ale nie zawsze udaje się to osiągnąć. Na przykład dociekając – jak nauczyć się latać? – ugrzęźniemy w wielu domysłach. Za to po zamianie na – jak zwiększyć siłę nośną? – odpowiedź pojawi się szybko. Znalezienie dobrych pytań wymaga wysiłku, a w ich treści może (a może powinna?) kryć się część wytłumaczenia.
Kiedyś zadawałem sobie fundamentalne – jak robić dobre zdjęcia? I było – jak z tym lataniem – zbyt szeroko. Rozłożyłem więc zagadnienie na wiele mniejszych. I wiem już jak budować „fotolot”. Ma podobnie jak samolot dużo składowych. Tylko zamiast: awioniki, silnika, nawigacji, paliwa, czy składanego podwozia, znajdziemy: psychologię widzenia, współdziałanie myślenia szybkiego i wolnego, technologię fotograficzną, kontekst medialny i kulturowy, projekt oraz jego elementy. Sukces, czyli dobry, sugestywny, fascynujący, zastanawiający, intrygujący, mięsisty i zawiesisty obraz, wymaga współgrania wielu, pozornie odległych składowych.
Ten proces można rozdzielić na różne warstwy, zadając ważne pytania:
- Czy wielkość utworu ma znaczenie?
- Czym album różni się od reportażu?
- Skąd wytrzasnąć Pomysł?
- I jak rozpoznać ten najlepszy?
- Jak osadzić go w Projekcie?
- Jak połączyć ze Słowem?
- Co ma wspólnego kompozycja z psychologią?
Tych cząstkowych zagadnień znajdziemy bardzo wiele. Ale tak naprawdę to jedno niezmienne, stale zadawane Pytanie – co mogę zrobić dzisiaj aby polepszyć troszkę moje umiejętności? Odpowiedź jest jedna. Podążać. Codziennie. W dobrym kierunku. Fotolotem.
W dobrą stronę!
W tej podróży wspomogą nas wygodne przytuliska i atrakcje założone na tej stronie:
- Przystań „Moja książka” – w tej chwili najważniejsza – hołd dla Pomysłu i zbiór wskazówek jak robić mocne, nietuzinkowe fotografie oraz wyjątkowe projekty. Udostępniłem w niej bezpłatnie 1/3 książki, w tym wersję na smartfony. To synteza wielu lat mojej pracy w branży fotograficznej, edytorskiej i reklamowej oraz zdobytej wiedzy teoretycznej. W tej zakładce sukcesywnie będę dokładał opinie i recenzje o publikacji; napisane zarówno przez ekspertów, jak i amatorów.
- Centrum „Eseje” liczy, na razie kilkadziesiąt pozycji tekstowych i kilkaset zdjęć. Wpisy z reguły są bliżej praktycznych stron realizacji, czasem to dość dokładne opisy planu. Przeważnie z z wytłumaczeniem dlaczego była taka, a nie inna ścieżka realizacji. Znajdziemy też anegdoty i przypowiastki z pracy nad projektami oraz kulisy powstawania koncepcji. Są też tematy metodologiczne. Analizy starzenia się projektów i opis zmian w myśleniu wizualnym, jakie zaszły przez lata. Oraz… sam nie wiem co jeszcze. Daj się zaskoczyć!
- Książnica „Lekturiusz” Moje oczko w głowie i moja pamięć zewnętrzna. Źródło inspiracji i źródło zadziwień. Ale też podręczny narzędziownik. Wybrałem niewielki (docelowo około 30 szt) wybór najciekawszych, dla mnie pozycji „okołofotograficznych” (a czasem – klasycznie fotograficznych). Lektur wartych czasu i pieniędzy. Lub wizyty w bibliotece. Każda z tych książek zbudowała moje kompetencje i jest duchem obecna w mojej twórczości. W krótkich „zachętach” opowiadam o tych ekscytacjach, tłumaczę dlaczego są wyjątkowe i co zyskacie z ich przyswojenia.
- Wiata „Głaski” Szorstka, czasem nadgryziona, czasem płacząca olejnymi kroplami, feerycznie upstrzona artystycznymi zadziorami i liszajami złuszczeń – przystankowa ściana wspomnień – przestrzeń bogata w soczyste sentencje, postulatywne dyrektywy, ponadczasowe analizy, zasłużone (albo nie) oczarowania, lub przeciwnie, emocjonalne filipiki – wszystko to, najczęściej wartko naniesione ciemnym, teraz wyblakłym flamastrem; czasem pięknie kaligrafowane, częściej pospiesznym bazgrołem kreślone; owoc przemyśleń moich klientów, wiernych przyjaciół, znajomych projektantów czy anonimowych czytelników – owoc soczysty, smaczny, nietuzinkowy, z dobrego, fotograficznego sadu!
- Terminal „Zamówcie wystawę” Tutaj, przy kubku ciepłej herbaty czekam aż ktoś się przysiądzie. Pod ręką mam email i tel. Obok, przy krześle, waruje teczka z pracami. Jeśli dysponujesz odwiedzaną przestrzenią i ciekawymi świata fotograficznego słuchaczami, to mogę przybyć i poopowiadać o tym jak działają nasze wizualne głowy. Albo o czymś innym równie interesującym. Spotkanie poprzedzone byłoby wystawą. Moimi wymarzonymi miejscami są biblioteki akademickie czy miejskie. Albo jakieś kulturalne wydarzenia czy festiwale. Możliwe są też inne opcje na przykład wydruki, które po oprawieniu staną się dekoracją ścian.
- Stacja „Sklep” Jeśli chcesz wręczyć komuś prezent nietuzinkowy, przykuwający uwagę i z minimalnym ryzykiem odrzucenia (sprawdzone) to… wejdź. Znajdziesz książkę i plakaty. Jedno i drugie na najwyższym poziomie edytorskim. Możesz dodatkowo zindywidualizować to dedykacją (choć wtedy już bez możliwości zwrotu).