Z nutką szaleństwa w tle

Z nutką szaleństwa w tle

O zaletach pracy w zespole czyli o tym, że czasem można się zdziwić

Jak już pewnie zauważyliście z pewnej odległości znaczna część advertorialowych produkcji jest przewidywalna i powtarzalna. Skojarzenia, użyte metody pokazywania można podzielić na jakieś główne nurty (jak to zrobiłem np w ciuchach) i oswoić w ten sposób eksploatowany obszar. Ale czasem gdy w redakcyjnym powietrzu ni stąd ni zowąd pojawią się miazmaty, jako żywo przypominające subtelne ezoteryczne nutki ektoplazmy, nutki wdychane i wydychane przez redakcyjną maszynkę, wtedy strzeżcie się fotografowie! Bo reszta wkrótce otrząśnie się z chwilowego obłędu a wy zostaniecie z jakimś prowizorycznym szkicem i rosnącym zdumieniem w oczach. O tym, że jest to realna groźba niech zaświadczą poniższe zdjęcia.

Oczywiście wykorzystam te przykłady też jako dydaktyczne (jak będzie nad czym się rozwodzić)

Kosmiczny kamień dryfujący gdzieś w kosmosie a w nim zatopione super trwałe (bo o tym był tekst) przedmioty. Kto na to wpadł??? Analizując tak po czasie: – dlaczego zdecydowałem się na prostopadłościan? Może chodziło o antropocentryczne pochodzenie? Katastrofę jakąś? Ale od strony realizacyjnej była zabawa bo tę makietę trzeba było zrobić i oczywiście to spadło na mnie… I ten aspekt wydaje mi się, że obronił, to troszkę w sumie szalone, zdjęcie.

Kolejne foty są z podobnej bajki. Zbiorowy umysł oszołomiony jakąś ad hoc rzuconą uwagą wyprodukował takie to skojarzenia robiąc z elektronicznych gadżetów recenzję filmów sf. I znów biedny fotograf musiał na klatę wziąć ten cokolwiek odjechany projekt.

Powiem szczerze, że nie jestem pewien czy mi się te foty podobają ale z pewnością połączenia tych grup przedmiotów są niestandardowe i to chyba uzasadnia podniesiony wysiłek.

Tutaj od strony fotograficznej chyba nie ma się czego wstydzić – czarny kosmos, jakieś odbicie gwiazdy w formacji statków. Być może kosmosu mogłoby być więcej ale tego nigdy nie wiadomo bo mimo wszystko to jest prezentacja produktów a nie podrabianie kadru filmowego. Sąsiedni akustyczny robocik wyszedł zaś znakomicie – tutaj pomysł nie jest naciągany.

Następne zestawienie jest klasyczne – statki obcych zawieszone nad drapaczami chmur – stąd ujęcie z żabiej perspektywy i niebieskie tło. Dalej baza kosmiczna (wynurzone z odmętów AGD) – dowodzi co można dostrzec  w paru zwykłych przedmiotach.

Na zakończenie miałem trochę radości bo połączyć miałem wellsowską „Wojnę światów” z światkiem fotograficznym. Trójnogie maszyny zagłady w które przekształciły się poczciwe kompakty – co najmniej dziwne. Od strony fotograficznej w tej pracy wprowadziłem niespokojne cienie – coś na kształt dymów zagłady.

Patrząc na pokazane zdjęcia można mieć troszkę mieszane odczucia – czy pomysły są czytelne? Czy skórka warta wyprawki? Odpowiedź na to można uzyskać dopiero patrząc na efekt końcowy – od dawna mówię, że fotografię należy traktować jako bardzo ważny ale jednak półprodukt. Proszę zatrzymajcie sobie poszczególne projekty, przeczytajcie slogany i teksty i… wyłania się drugie dno.

Na zakończenie zaś ponarzekam i pokażę, że nie zawsze wszystko wychodzi jak należy. Zdjęcie „kosmicznego kamienia” z początku wątku zaplanowaliśmy jako rozkładówkę. Powiem szczerze, że się nad nim solidnie napracowałem – wpierw trzeba było przygotować makietę a w tym konkretnym przypadku rzeźbę, która wyglądałaby tak jakby miała tysiąc lat. Trochę czasu minęło zanim rozpracowałem metodę uzyskiwania takich wżerów. Po czym spada jedna strona i w gazecie widzicie coś takiego.

Szpilki na tapecie

Szpilki na tapecie

Dzisiejszy (no tak prawdę powiedziawszy trochę przeleżały) Zdziś to będzie zdjęcie z „normy zakładowej”. Taka konwencja, w różnych odmianach, powtarza się w advertorialu dość często. Nie ma w tym nic dziwnego bo ma sporo zalet – wszystkie buty na zdjęciu są jednakowej wielkości, dobrze pokazują fason i zajmują relatywnie najmniej miejsca jak się da. Do tego wdzięczna kompozycja.

Nie wiem jak robią to inni fotografowie (bo takich rzeczy nikt nie opisuje) – ja mam własną metodę (którą być może stosują wszyscy).

Możecie spytać się dlaczego buty nie leżały po prostu na tle? Powodów jest parę, najkrócej rzecz biorąc rozdzielam funkcje oświetlenia a skutkiem jest:

– brak podświetlenia krawędzi butów – czyli ostry, niezakłócony brzeg przedmiotu
– brak ogólnego spadku kontrastu zdjęcia wynikający z odległości tła od planu – eliminacja „syndromu stolika bezcieniowego” (to moje słowotwórstwo)
– łatwa możliwość regulacji tonalności cienia (czy jego kolorystyki – tu jest neutralna ale dzisiaj może zrobiłbym np niebieską)

Najogólniej odległość świateł od składowych planu ta najpotężniejsza broń fotografa. Z reguły są wielkie korzyści z odsuwania składowych planu od siebie i świateł od tych składowych.

To naprawdę jest ważne a nigdzie w literaturze tego nie znajdziecie.

Rozkładówka (wraz z drugim zrobionym zdjęciem) wyglądała tak

I widać, że 14 fasonów butów zostało zupełnie ładnie pokazanych. To dowód, że można pogodzić przyzwoity projekt z wytycznymi marketingowymi. Na zakończenie jeszcze fotografia tego drugiego stosu – na sznurówki jednak nie starczyło miejsca…

Miedzy Semiotyką a Fotografią

Miedzy Semiotyką a Fotografią

To już trzeci* semiotyczny temat, o którym piszę – widać fotografię traktuję bardzo „językowo”…

*uzupełniam blog i jednocześnie piszę nowe teksty więc te dwa poprzednie zamieszczę za jakiś czas

Dla dociekliwych fragment tekstu ( http://antoniusz.blog.pl/2013/12/25/semiotyka-propozycja-wykladu/ ) o Łotmanie pokazujący czym semiotyka się zajmuje

Najważniejsze jego pojecie to wtórny system modelujący, którym może być sztuka, religia, nauka, filozofia, malarstwo i oczywiście literatura.. To każdy system semiotyczny inny niż język naturalny, ale zbudowany na wzór języka naturalnego. Wprowadził podział języków na 3 kategorie:
Naturalne
Sztuczne
Wtórne – takie, które posługują się językiem naturalnym jako materiałem i skonstruowane są na podobnej zasadzie co języki naturalne.

Literaturze przypisywał podwójną rolę: jako jednocześnie system modelujący (pełni funkcje poznawczą) i system znakowy (pełniący funkcję komunikacyjną). Starał się udzielić odpowiedzi na pytanie: co to znaczy, że jakieś dzieło sztuki (tez literackie) jest modelem? U niego znaczyło to, że dzieło odtwarza jakiś fragment rzeczywistości i jednocześnie tworzy jego odpowiednik, podobny, ale nie taki sam, bo mogło np. zmienić się tworzywo. Modele wyposażały rzeczywistość w dodatkowe jakości (o charakterze poznawczym, estetycznym, emocjonalnym itp.) w wypadku literatury dostrzegał możliwości modelowania rozmaitych obiektów, np.: losów konkretnego bohatera, albo kondycji ludzkiej w ogóle. Ważne było pojęcie kodu. Dla niego był to system reguł, który wyznaczał zasady wyboru i kombinacji elementów danego systemu semiotycznego, po to, by utworzyć z nich teksty. Czyli jest to inwentarz możliwych elementów danego systemu, zawiera przy tym reguły ich selekcji i łączenia i reguły odczytywania tekstów. Dostrzegał naturalność związku pomiędzy znakiem, a jego denotatem (znaczenie), oraz jego desygnatem (obiektem).. Związek między znakiem, a desygnatem miał charakter naturalny. Pojęcie znaku ikonicznego używał w szerokim znaczeniu uznając za relacje ikoniczna wszelkie przejawy adekwatności znaku do tego, co ów znak zastępuje lub wyraża. Tekst oznaczał dla niego wszelką sekwencję znaków danego systemu, uporządkowaną według reguł tego systemu. W precyzowaniu tekstu brał pod uwagę 3 podstawowe właściwości: Wyrażenie – tekst jest zawsze utrwalony i wyrażony w określonych znakach i w tym aspekcie przeciwstawia się on wszelkim strukturom pozatekstowym. Ograniczenie: tekst jest zawsze ograniczony, ma początek i koniec, i w tym sensie przeciwstawia się wszystkim nienależącym do niego znakom i strukturom o nieoznaczonych wyraźnie granicach. Strukturalizacja: tekst nie jest prostym następstwem znaków,  ale charakteryzuje się określoną organizacją wewnętrzną.

Niezależnie jak bardzo hermetyczne są te (i inne) rozważania językoznawców nie ulega wątpliwości, że na odpowiednim poziomie ogólności zdjęcie może być prostym i zrozumiałym znakiem. Powiedziałbym, że aby to sprawdzić wystarczy odsunąć je na odpowiednią odległość.

Pierwsza warstwa pokazywanej całości jest oczywista to literka „x” a jednocześnie znak używany w ankietach a szerzej interpretując po prostu przekreślenie lub zakreślenie. Mielibyśmy więc co najmniej trzy pola do skojarzeń  co można zupełnie różnie wykorzystać np.

  • Pokolenie X, 8 x kobieta
  • Skreślamy politykę, Z łapami precz
  • Wybieramy (zakreślamy) sztukę

To jest w sumie ciekawa sprawa, że ten znak wymaga dopowiedzenia, które tak bardzo może zmieniać wymowę.

Druga warstwa  (ta obrazowa) jest zdecydowanie bardziej osobista to opowieść intymna. Jakieś relacje personalne – pokazane za pomocą lalek (służących zresztą do tego). Atrybuty zawodowe, kobiece szpilki…

Pojawiają się już całkiem intymne zestawienia. Coś te zdjęcia chyba chcą nam powiedzieć? Może to jest wara wam od naszej prywatności?

Z garści zwyczajnych, osobistych przedmiotów wyszła jakaś osobista opowieść.

Warsztat Fotografa

Ponieważ to blog fotograficzny to jeszcze warto byłoby omówić zestaw środków fotograficznych jakich użyłem aby niewielka torba osobistych, nieistotnych przedmiotów zamieniła się w przedstawienie. Podstawowe było ujednolicenie całości. Podświetlona płyta była jedynym źródłem oświetlenia. Nie zależało mi aby to było całkowicie równo białe (co siłą rzeczy przywoływałoby komercyjne katalogi przedmiotów) więc zrobiłem szare fluktuacje w tle. To są te „brudy” fotograficzne o których wspominałem na Forum Fotograficznym Nikoniarze.  Gdzieś w prześwietleniach pojawił się śladowy, zdegradowany kolor kolor, zależało mi też na miękkości konturów – coś z czym w zawodowej pracy zawsze walczę. I to by było na tyle. czyli stosunkowo ascetyczny zestaw środków

Następczo wygląda to tak

Zaś plakat, który wszystko syntezuje tak.