Fotograficzne kody wizualne cz 1

Nie wiem jak odczytujecie moją pisaninę ale być może jednak wychodzi w niej to co wydaje mi się istotne. A są to dla mnie takie sprawy jak oryginalność – świeżość, jakieś napięcie-ruch-emocja, kultura plastyczna – wizualizm. To ostatnie jednak jak uzupełniająca cecha. Fotografię bardziej postrzegam jako posłuszne narzędzie niż lustro rzeczywistości (co brzmi lekko paradoksalnie w kontekście zdjęć do omówienia). Zdałem też sobie sprawę, że Was troszkę oszukiwałem bo miało być o advertorialu i edytorialu a parę pokazanych zdjęć jakkolwiek robionych dla czasopism jest de facto advertisingiem czyli fotografią reklamową. Choćby dlatego, że są akceptowane przez klientów-reklamodawców. Postanowiłem więc, że jeśli pojawią się uzasadnione powody to moją fotografię reklamową też pokażę. A właściwie to pokażę to co tak naprawdę jest przed fotografią reklamową – myślenie w kategoriach kodów wizualnych.

O ile oryginalność w advertorialu jest dla mnie ważna to w realizacjach reklamowych dla mnie to sprawa kluczowa. Od dobrych paru lat mało już „robię w reklamie” co było świadomą decyzją bo dość miałem klientów ale też zelówki zbyt cienkie i abonament telefoniczny za drogi więc z tego rynku wypadłem. Nie mniej czasem dostaję „po starej znajomości” takie roboty i mam tam dużo swobody. Prezentowana realizacja powstałe dla Jadwigi – niszowej firmy kosmetycznej (kosmetyki do salonów) z mojego terenu. Na tym rynku jest ciasno i wszystko już było ale pomyślałem sobie, że nie mam szans zrobić jakiegoś recyklingu idei równie dobrze jak to robią wielcy. No dobra, mało samokrytycznie uznałem, że może i zrobiłbym wszystko – tylko pytanie czy moich klientów byłoby na to stać. Jako punkt zaczepienia dostałem też dwie przesympatyczne dziewczyny… córki właścicielek jako twarze firmy. Przejrzałem sobie co robią inni aby przypadkiem nie skopiować jakiejś idei. Teraz mogłem zabrać się do myślenia. Pomyślałem sobie o takiej sytuacji codziennej – patrzysz w lustro oglądasz swoje oblicze. Może z tego lustra mógłby ktoś do nas przemówić. W każdym razie lustro jest bardzo blisko kosmetyki (i tej pielęgnacyjnej i upiększającej). Konkluzja była taka mam dziewczyny i mam lustro. Co z tym zrobić dalej aby nie skopiować zbyt oklepanych rozwiązań a uzyskać przy tym też coś funkcjonalnego projektowo? Koniec końców wymyśliłem sobie, że z mojego lustra w łazience „przemówi boginka”. Tak to wyszło

Realizacja była niebanalna. Zbudowałem skośne lustro z dziurą takiej wielkości aby modelki mogły się przecisnąć. Rozrysowałem wcześniej układ i okazało się, że ogniskowa musi być ścisłej wielkości ani zbyt duża ani za mała. Był to kompromis między wielkością lustra (to malało z wydłużeniem ogniskowej) a koniecznej białej płaszczyzny co odbijała się w lustrze (tu było już z 10 m2). Koniec końców było 30 mm (plus crop). Reszta była jak w normalnej fotografii ludzi. Modelki trochę cierpiały w tym stelażu.

Teraz wrócimy do kodu wizualnego.

Na płaszczyźnie fotograficznej jest oczywiście jakaś zadra – niby klasyczny portret ale gdzie znika reszta modelki? Zakładam, że to jest bardzo charakterystyczne (a i myślę nowatorskie) więc powinno być zapamiętane. Dalej patrząc juz z punktu widzenia projektowania – to bardzo zamknięta i centralna kompozycja. W dodatku to wszystko co jest „wokół” to delikatna szarość. Daje to pełną swobodę projektową. Pozostało jeszcze zastanowić się jak z tym połączyć resztę komunikacji wizualnej (to jest coś podstawowego bardzo często widać, że ktoś gdzieś coś zrobił ale jak to podłączyć do reszty nie wiadomo). Tutaj miało być szaro w katalogówkach, pomysły z lustrami gdzie się da, łącznie ze srebrnymi okładkami itd. łączenie szarego z kolorem w grafice.

Najkrócej mówiąc – kompozycje centralne, zamknięte na szarym tle z efektem odbić.

W ten sposób powstał spójny myślowo i oryginalny (bo nikt takiego nie miał) kod wizualny (w zasadzie to nawet więcej jak wizualny). Dorzuciłem jeszcze do tego slogan

Na zakończenie jeszcze parę portrecików (już bez kosmetyków), które przy okazji zrobiłem – zdjęcia bez retuszu.