Jak sobie radzić z wieloelementowymi kompozycjami. Esej 2.

Jest znakomita okazja aby kontynuując zapachowe peregrynacje zahaczyć o wieloelementowe kompozycje i znów zmierzyć z tematem co go zadał 90s.

Przypomnę, że pierwszy tekst był o poszukiwaniu harmonii. Czyli takim wydobyciu cech przedmiotów aby tworzyć ład. Służyło temu umiejętne zestawienie przedmiotów (kompozycja) oraz odpowiednie oświetlenie. To ostatnie ukrywało różnice między produktami. W pewnym sensie było techniczne. Dzisiaj zajmiemy się dalej tą drogą. Na początek takie zestawienie.

W zasadzie wszystko widać bez komentarza. Ale dopowiem. Na pierwszych dwóch zdjęciach punktowe oświetlenie nadaje silną spójność. Szczególnie widać to na lewym zdjęciu. Jedność jest niejako podwójna bo to jest nie tylko zabieg formalny (spora plama cienia tworząca niebieską plamę) ale także umiejscowienie we wspólnym czasie i wydarzeniu. W środku jest podobnie ale jaśniejszy cień i jego rozbicie już tak mocno nie wiąże grupy. Jest opowieść o róży co znalazło się też w tytule – mimo wszystko nie ma tu tej siły co na lewym. Ale dopiero porównanie z trzecim zdjęciem uzmysławia nam jaką robotę robiło oświetlenie. Tam temat miały zrobić mazy i wydaje się, że nawet jakiś efekt powstał. Ale w konfrontacji z sąsiadami widać, że wynik jest słaby. Jak widać cień jest potężnym środkiem budującym kompozycję i spójność.

W fotografii produktowej wypowiedziano wojnę cieniom. Uznałbym, że zasadniczo słuszną. Jednak nie należy przenosić tych przyzwyczajeń na inne grunty w tym też ten o którym rozmawiamy.

Teraz następna zdecydowanie bardziej agresywna realizacja.

Tutaj jest już tylko formalny graficzny zabieg. Podłoże zanikło – teraz myślowo usuńmy cienie i zostaniemy z garścią przypadkowych i zupełnie nie pasujących do siebie butelek. A ponieważ zawsze podkreślam, że fotografia to może i najważniejsza, ale jednak tylko składowa projektu więc oceńcie cały efekt.

I jeszcze jeden przykład jak „nic nie robiąc” można uzyskać zaskakująco mocne efekty. Tematem były (a jakże) kosmetyki na noc. Rano budzisz się odmieniona (tak działają). Redakcja wymyśliła:

– zrób to na poduszce i żeby wyglądało to porannie

Inwentaryzacja pokazała, że to naprawdę ze sobą nie siedzi, ani kolorystyka, ani formy. Poduszka – pomysł jest OK ale to mało.  Donata ułożyła układ. Czyli wyjściowo było na pierwszej focie. Teraz pojawia się otwarte okno a od Dyrektora Artystycznego email:

Piękny poranek :). Dzięki
M
Po takim emailu można byłoby skończyć robotę… Ale czy to jest wszystko co można osiągnąć? Refleksy od szyb czy luster są na trzecim a ostatnia czwarta mutacja jest godna uwagi.

Jak widać oświetlenie tutaj zbudowało opowieść. Już nie przyglądamy się nieciekawemu układowi pudełek. Zaczynamy mieć jakieś poranne skojarzenia, może pomyślimy o kwiatkach na oknie. Patrząc od strony realizacyjnej to bardzo niewiele jest tutaj dodane.

 Podsumowując: lista pomysłów na radzenie sobie z grupami złośliwych przedmiotów wydłuża się nam o kreatywne światło.