Taksonomia grupowej advertorialowej fotografii kosmetycznej cz. 6

utworzone przez

Jak szukać inspiracji…

czyli przychodzi fotograf do poety

Na początku poproszę o wyrozumiałość, nie jestem zawodowym (ani amatorskim) lingwistą, o stylistyce czytałem o tyle o ile. Nie mniej chcąc zmierzyć się z fotografią jako sposobem komunikowania muszę czasem wejść troszkę na, te grząskie dla mnie, obszary.  Powód jest prozaiczny, nie mamy zbytnio teorii z naszej branży, a widać sporo paraleli, może nie z wielką literaturą, ale z poezją. Na początek takie coś.

Opakowania kosmetyków zamieniają się w ziarna. W domyśle w coś co zakiełkuje. Zawartość tubek jest więc pełna sił witalnych. Przenosimy na nie cechę z obszaru biologii. To metafora. Ciekawe jest, że przekrój przez glebę znamy z prezentacji z podręczników przyrodniczych. Realizacyjnie zostało to sfotografowane w poziomie, aranżacja nie była specjalnie trudna do zrobienia – troszkę trawy z bryłą korzeniową i gleby. Czas emisji tego materiału był oczywiście nieprzypadkowy bo działo się to na wiosnę.

Kolejny metaforyczny projekt – kosmetyki co są ładowane prądem. Zupełnie analogiczna metoda do tej powyższej – przeniesienie cechy normalnie nie kojarzonej z tymi produktami. Ta fota ma z 10 lat i o tyle wyprzedza to ostatnio modne w advertaisingu mówienie o męskich kosmetykach jako narzędziach do obsługi skóry. Patrząc na tę realizację szkoda mi, że nie zrobiłem tego na jakiejś warsztatowej desce, w jakiś ścinkach i resztkach, może z kawałkiem akumulatora. Realizacja jest więc według moich obecnych standardów słaba ale zobaczcie, że pomysł ciągnie ten projekt.

Następny projekt na pierwszy rzut oka wygląda podobnie do wcześniejszych. Ale moja stylistyczna analiza mówi mi, ze to nie jest metafora. Bo gdyby to była metafora to chyba byśmy odczytali, że to kosmetyki potrzebują pomocy.
Traktowałbym więc ten projekt jako zestawienie dwóch obrazów – wezwania pomocy oraz wizerunku drużyny dzielnych kosmetyków. Na moje jest to jukstapozycja. Trudne i bardzo ładne słowo. Udało mi się go kiedyś nauczyć (zajęło mi to tylko trzy dni) i teraz mogę epatować erudycją. Chyba jukstapozycją jest też następny projekt choć nie jestem tak 100% pewien – może to jednak metafora???
Trzeba odpowiedzieć sobie czy poprzez położenie tubki na szczotce przejmujemy cechę ścierności czy jednak jest to zestawienie dwóch obrazów. I dopiero one tworzą w naszej głowie nową wartość.  I skłaniałbym się tu jednak do tej interpretacji. Czyli jukstapozycja.  Ta realizacja to dowód na to, że dobra koncepcja kroczy przed obrazem. I czasem nie warto kombinować, czy przeszkadzać. Bo wszystko zrobiłem tutaj najprościej jak się da. Zanim jednak do tego doszedłem to mi to chwilę zajęło. Możecie prześledzić drogę fotografa.
Kolejna jukstapozycja ale… tutaj nie proście mnie o wyjaśnienie dlaczego tak.  Tak mi się zrobiło. Przeważnie wiem co i dlaczego robię a tutaj jest chlubny (albo nie) wyjątek.
Pomysł chyba się nie spodobał bo w gazecie odkryłem…
Jak widać możemy w fotografii operować środkami charakterystycznymi dla mowy czy literatury pięknej. Trzeba pamiętać, że w advertorialu dużą rolę pełnią jeszcze tekstowe dopełnienia. Dopiero zestawienie obrazu i tekstu staje się pełnym komunikatem (jest to zupełnie analogiczne do sytuacji gdy fotografia plus elementy graficzne tworzą projekt).

Wobec tego na zakończenie możecie przeanalizować jak pokazane (metaforyczno-jukstapozycyjne) fotografie przekształcają się w zrozumiałe komunikaty.