Jak opowiedzieć o tematach trudnych do opowiedzenia (a przy okazji ruch, światło i aranżacja na przykładzie paru zdjęć)

Ruch, w martwej fotografii jaką się przeważnie zajmuję, jest jednym z ważniejszych problemów. Jak ożywić martwą materię tak aby coś opowiedziały, dodać tam emocję a choćby zaskoczyć?
Drugim też często trudnym zadaniem jest opowiedzenie o „trudnych” tematach. Przy pewnym poziomie ogólności konkretne zdjęcie (np reporterskie) może okazać się zbyt dosłowne (a przez to ciężkie). Jak znaleźć niedosłowne i zgrabne rozwiązanie???

Te dwa aspekty powiązały się ze sobą w takich to lalkowych realizacjach.

Tematem były wyzwania jakie spadają na młodego faceta. Czy to wygląda optymistycznie (???) – no cóż oceńcie sami. Ale wracając do wątku – lalki same w sobie niosą sporo dramatyzmu i jak dołożyć do tego „choreografię” to bez specjalnego wysiłku można uzyskać zadowalający efekt. Jak widać szpagat plus rozrzucenie uwagi na trzy fronty dało w prosty sposób ładunek dramatyzmu. Zdjęcie w kuchni – żonglerka – też było łatwe. W tańcu nie obyło się już bez pewnej większej interwencji – ale stosunkowo prosty zabieg wystarczył aby pokazać, że mogą być troszkę lepsze chwile w życiu młodego faceta. Choć z tymi lepszymi chwilami to to też jest względne bo fota pokazuje „ona jest królewną a ty musisz ciągle się starać”. A w końcu nie po to tyle się natyraliśmy aby ciągle się dalej starać! Pozostałych aspektów zdjęć nie będę omawiał bo ogólnie to jest średnio – to bardzo stare foty i teraz po latach zrobiłbym to lepiej. Ale w zakresie ruchu i „sprzedaży” tematu jest moim zdaniem OK.

Do lalek parę razy wracałem później w tym i takiej trzy zdjęciowej realizacji w której też zdecydowanie zaistniał ruch.

 

Tematem było bohaterstwo czyli, że czasem trzeba będzie się wykazać. Na początek był akwen wodny. Jakaś historia (wpół zatopiony sprzęt, topielec no i nasz bohater). Zadbałem o ruch ręki i nóg. I znów patrząc po czasie myślę sobie (z przykrością), że błędem było zostawienie czystej, niezaburzonej tafli wody, jakoś ona słabo koresponduje z katastrofą (choć oczywiście mogłaby to być awaria sprzętu czy choćby jakiś drobny udar albo zawał u ofiary ).  Projekt to troszkę przykrył ale wada wody pozostała.

Co jakiś czas oglądam sobie swoje stare foty i zastanawiam się co zrobiłbym inaczej. Czasem widzę takie niewykorzystane szanse jak tutaj choć bywa, że po 20 latach – mówię ********a robota, Wena nade mną wtedy czuwała. I pracując teraz myślę sobie – dobrze by było abym za czas jakiś jako swój recenzent znów powiedział – jest ok.

Teraz jest fota co wytrzymała dotychczasowe weryfikacje. Rzecz dotyczy pomocy ofiarom wypadków

 

Pamiętam, że był spory problem z ruchomością lalki i łokcie przybliżałem do siebie prawie je łamiąc (użyłem drutu, który wyretuszowałem). Tak aby resuscytacja była choć trochę wiarygodna. Dramatyzm zbudowałem tu oświetleniem i kontrastem między sztywną trupią sylwetą ofiary a zaangażowaniem naszego bohatera (w tym jego ciuchów). Ale przy takim zdjęciu zdecydowanie warto pociągnąć rozważania o oświetleniu.

To kliniczny przykład skalowalności oświetlenia (to jest moje autorskie określenie). Czyli jeśli w realu chciałbym użyć reflektora 60 cm to w skali 1 : 6 (jak tutaj) należy zastosować 10 cm. Przenosząc to na inne tematy. Klasyczny parabol 16 cm będzie małym źródłem oświetlenia przy portrecie, przy sylwetce bardzo małym a we wnętrzu budowli wręcz punktowym (podobnie jak softbox 1x1m). Ten sam reflektor za to na planie stolikowym jest wielki a na tym konkretnie zdjęciu może nadałby się do oświetlenia tła choć i tam byłby zbyt duży. Dlatego klasyczne zestawy oświetleniowe stosowane w studiach, na małych planach mogą się okazać (bardzo często tak jest) zbyt duże. Zupełnie jakby ktoś kazał robić portret 3 x 3 m płaszczyznami. Oczywiście jest to wszystko opowiedziane na dużym poziomie ogólności ale chodzi mi o chwycenie pryncypiów. Proponuję czasem zrobić eksperyment myślowy. Powiększyć sobie fotografowany temat np 5x i zastanowić się jak bym to zrobił a za chwilę zmniejszyć go 5 x i też poszukać odpowiedzi. Doprowadzi nas to do nieuchronnego wniosku, że za każdym razem powinniśmy zwiększyć/zmniejszyć proporcjonalnie relacje geometryczne. To po pierwsze, a po drugie – wygląda, że istnieje jedno dokładnie optymalne rozwiązanie oświetleniowe do którego możemy się przybliżać bądź oddalać. Mówię oczywiście o rozwiązaniu w ramach naszej koncepcji.

Takie rozważania doprowadziły mnie kiedyś do konkluzji, że skoro nie mam dobrego zestawu do małych tematów (bo wysłanianie wielkich lamp jest tylko z pozoru sensowne) a kupić ciężko, to trzeba sobie go zrobić. Stworzyłem nawet sobie wskaźnik – podstawowa jednostka do małych planów nie powinna mieć czaszy większej jak 5 cm a do bardzo małych 1 cm. Wracając do foty – widzę na niej (bo oczywiście nie pamiętam dokładnie) 5 reflektorów w tym dwa bardzo precyzyjne.

Na zakończenie jeszcze takie „zachodzące” zdjęcie. Znów o pomocy w górach. Choć tak raczej ofiar się nie wydobywa – czyli licencja poetica.

Wracając do punktu początkowego – widać, że lalkom można powierzyć całkiem poważne tematy. Nie ma problemów z godzinami sesji, wysokimi gażami modeli i skomplikowanymi sesjami. A jak się człowiek postara to nie jest drętwo.