Czasomierze…

Przez jakieś kosmiczne niedopatrzenie na moim blogu nie znalazły się dotąd te podstawowe przedmioty męskiej biżuterii. A mam naprawdę sporo takich (advertorialowych) realizacji. Temat ten nie jest łatwy z paru powodów. Przede wszystkim producenci przyzwyczaili nas do kosmicznie dobrych fotografii w tym zakresie. I nawet często nie wiemy czy to makiety (jak dawniej bywało), rendery, zdjęcia stackowane lub głęboko retuszowane. Wyznacza to bardzo solidny poziom odniesienia bo przecież nie możemy być gorsi. Do tego są to przedmioty błyszczące i lustrzane, z czarnymi lub białymi tarczami czyli najnormalniej trudne technicznie. A jeszcze często są bardzo drogie (kiedyś miałem na planie parę zegarków za drobne 70K) i muszą wrócić w idealnym stanie. Razem stawia to fotografa na baczność. Po stronie plusów jest to, że są piękne i wystarczy czasem tylko dobrze je pokazać.

Koncepcja

Dzisiejsza sesja może Wam się skojarzyć z niektórymi wcześniejszymi moimi pracami bo używaliśmy podobnych ciągów skojarzeń. Mamy tutaj – jasno>kawa>dzień>zegarki oraz ciemno>wino>wieczór>zegarki. To tłumaczy użyte tła i elementy aranżacji. Przechodząc na grunt realizacji fotograficznej zobaczymy, że charakter oświetlenia dopasowany został do pór dnia. Nie zdecydowałem się tutaj na rozbalansowanie porannego światła (co jest w zasadzie moją wizytówką firmową). Chciałem po prostu pokazać możliwie wiernie elegancję zegarków. Bardzo skąpo potraktowałem projekt wieczorny. Światła tam jest jeszcze mniej niż to wygląda.

Zegarki „na dzień”

 

 

Ta realizacja nie była szczególnie trudna. Zegarki ładnie się poukładały – charakter kopert był zbliżony. Wystarczyły dwa światła (co widać w łyżeczce). Górne to słoneczko i drugie kierunkowe dające cień (a tak naprawdę imitujące porę poranną). To ostatnie chyba było poniżej rantu filiżanek bo nie widać go na obiektach. Jedyne co trzeba było przypilnować to aby w szkiełkach nie odbijał się górny reflektor. Ale ponieważ był on niewielki to nie było z tym problemu.

 

Zegarki „na wieczór”

Dla odmiany ta realizacja była ekstremalnie trudna. I to z paru powodów. Już sam pomysł aby błyszczące przedmioty wkładać do szklanych kieliszków wydaje się karkołomny – przez możliwe interakcje lustrzanych powierzchni i powstające niekontrolowane odbicia. W dodatku oddziałują też na siebie poszczególne grupy. Dalej bardzo trudno było nadać odpowiednie położenia przedmiotom bo na skośnych ściankach nie chciały trzymać pozycji. Biorąc pod uwagę, że nie mogły powstać najmniejsze ryski było to bardzo stresujące. Fundamentalnym problemem obarczona była też koncepcja oświetleniowa bo o ile kieliszki mogły dostać „prawie” nic i dawało to rysunek to z tarczami tak nie było. One musiały mieć więcej światła. Normalnie takie problemy rozwiązuje się przez podniesienie poziomu światła wypełniającego ale tu było to niemożliwe. Aby w ogóle móc podjąć się realizacji założyłem dwa uproszczenia. Pierwsze to perspektywa z linii horyzontu (aby nie mieć świateł w zdjęciu na dole tła) i technikę HDR aby zmieścić się z rozpiętością tonalną (brakowało około 2-3 EV). Jako ciekawostkę powiem, że było to jedyne zdjęcie HDR w mojej „karierze” studyjnej. Ułożyłem plan na mlecznej pleksi, od dołu pod nią dwa światłowody 0,5 cm które dawały plamki oświetleniowe wielkości opuszka palca. Ciemniejsze zegarki dałem na dole a jaśniejsze wyżej tak aby było to zgodne z siłą światła. Teraz najbliższa godzina to była najtrudniejsza godzina w moim życiu fotograficznym. Cierpliwie przemieszczałem źródła oświetlenia patrząc co się dzieje i korygując nieznacznie przedmioty co się trzymały na słowo honoru. Po godzinie uzyskałem optymalny efekt.

 

Wysłałem to do redakcji spodziewając się wybuchu entuzjazmu, ale dostałem suche wytyczne, mniej więcej takie:
-zegarek z dołu ma być tu, drugi tu. I strzałeczki co mi zrobiły kipisz z mojego pięknie wystudiowanego zdjęcia. Na moją nieśmiałą uwagę, że czarne są tu, a jasne tam nie z przypadku, dostałem odpowiedź: ci i ci nam dobrze płacą i mają być dobrze widoczni. I tyle. Zabrałem się więc za robotę drugi raz. Jak widzicie coś jest lepiej, coś gorzej.

Przyjrzyjmy się jeszcze co się zmieniło i dlaczego.

Trochę straciły przedmioty. A dokładniej to zegarek CK, który na lewym projekcie wprost promienieje. Za to przy powtórce postanowiłem wydobyć silniej linearny charakter szkła (czymś trzeba grać!). Aby podkreślić silniej krawędzie przechyliłem kieliszki do martini i whisky (przeciwbieżnie).  Koniakówka została bez zmian.  Zabłysły w ten sposób mocniej poziome krawędzie i znikło „tajemnicze i dziwne” odbicie w wyższym szkle. Co prawda wyskoczyły tam przedziwne elipsy ale prawdę powiedziawszy – spodobało mi się to.  I dlatego prawa wersja, dla mnie, jest dużo lepsza. A ponieważ strata na przedmiotach nie była moją zasługą to stresu z tego powodu nie miałem.

Jak widać niespodziewane poprawki mogą wpłynąć twórczo na zdjęcia.  Zawsze się zastanawiam jak wyglądałyby moje projekty gdybym po jedno, dwudniowej przerwie przystąpił do realizacji od nowa.