Składana końcówka Luny czy zasługuje na nazwę BD?

utworzone przez

Składany BD – pic czy fotomontaż?

Uwaga – tekst jest techniczny. Napisałem go dla potencjalnych użytkowników tej końcówki. Nie pasuje to zbytnio do zasadniczej tematyki bloga ale… na razie nie mam go gdzie wrzucić. Być może kiedyś dorobię jakiś inny blog tematyczny i tam przeniosę.

Ponieważ brakowało mi co najmniej jednej lampy akumulatorowej (do sesji co ją będę musiał zrobić) więc „wybrałem się” na zakupy. Przy okazji wpadł mi w oczy składany BD (Luny). Jest on oparty o zupełnie inny pomysł jak końcówki, które mam i oczywiście zainteresował mnie choćby z tego powodu. Spodobały mi się przede wszystkim jego kompaktowe wymiary po spakowaniu i wygoda rozkładania. Uznałem, że zdołam wepchnąć go do plecaka (spakowanego do roboty bez dostępu do prądu) i na wyjazdach będę miał jedną wolną rękę (bo w drugiej torba statywowa). Wiedziałem, że w razie czego można zdemontować deflektor i będzie to zwykła okta.

W kwestiach mechanicznych końcówka nie rozczarowuje – jest naprawdę udana choć kapkę ciężka. Ale interesowało mnie jak to świeci? Oczywiście jakieś próby sprawdzania tego podczas jakiś sesji to nieporozumienie więc wygospodarowałem trochę czasu w studiu aby to dokładniej sprawdzić. A jak już porobiłem trochę testów to wyniki były na tyle interesujące, że postanowiłem podzielić się tą wiedzą z zainteresowanymi. Sam opis produktu i pokaz składania znajdziecie sobie w internecie.

Kupiłem, założyłem, pod końcówką postawiłem aparat. Użyłem UWA aby było widać całe oświetlane pole. Zaplanowałem dwie serie zdjęć. Na początek dwa metry od planu czyli dużo. Po kolei zdjęcia.

Pierwsze dwa zdjęcia to „podstawowa” funkcja końcówki. Są dwa bo producenci montują wklęśnięciem do palnika a prawidłowo jest odwrotnie – chciałem sprawdzić czy ma to istotny wpływ – nie ma. Dalej założyłem rozpraszacz na końcówkę i w obu pozycjach zrobiłem zdjęcie z deflektorem i bez. Na końcu jest efekt po ściągnięciu deflektora i bez tkaniny. Widać, że jest pewnie z 1 EV lepiej.

Byłem ciekawy czy po przybliżeniu lampy do ściany coś się zmieni, odległość 1 m – dość blisko. Na początek BD, później „okta” (z deflektorem) i goła lampa.

Jak widać charakterystyka świecenia jest bardzo zbliżona i przybliżanie i oddalanie końcówki jej nie zmienia. Na końcu macie pracę zestawu goły palnik i odbłyśnik. I jak widać kolejne EV lepiej przy całkiem sympatycznej charakterystyce.

Teraz postanowiłem porównać to składane ustrojstwo z metalowym, srebrnym BD, który mam w studiu. Pierwsze zdjęcie to normalna praca tej końcówki, druga z plastrem miodu a trzecia po wysłonięciu brzegów reflektora (powiedzmy po 1/3). Widać, że w „prawdziwym” BD można bardzo ograniczyć sianie światłem po planie zachowując dużą dość powierzchnię świecenia. Z tego też powodu jest to końcówka wyjątkowa, nie podrabialna i tutaj składak nie ma dobiegu.

Można teraz porównać składanego BD  z metalowym (w trybie podstawowym)
Powiedzmy, że widać różnicę.

A tutaj odpowiedź dlaczego w składaku jest tak nierówno.

Teraz pora na analizę czy jest źle czy akceptowalnie. Pomiary wskazują, że środkowe przyciemnienie składanego BD to jest 10% względem najjaśniejszego okręgu. Podobnie jest z tym kolejnym przyciemnieniem też około 10% w dół. Ci co trochę znają fotografię wiedzą, że takich różnic z reguły się nie zauważy. I z takim wnioskiem pozostańmy. Szału nie ma, tragedii też.

Nie byłbym sobą gdybym nie postanowił drążyć dalej. Postanowiłem sprawdzić czy można wykorzystać składaka Luny w roli… snoota. Zdjąłem deflektor, złożyłem ścianki, założyłem firmowego rzepa (gumka byłaby chyba idealna). I znów seria zdjęć.

Wniosek jest zaskakujący – składak to bardzo dobry snoot (o mniejszym polu widzenia od fabrycznego). Bez problemu można włożyć plaster z tego fabrycznego aby jeszcze zawęzić wiązkę.

Bardzo mi to poprawiło humor. Dodatkowa końcówka bez konieczności targania. I w ramach jednej ceny.

Jeśli myślicie, że na tym poprzestałem testy to się mylicie teraz nastał czas na wolne pomysły. Otóż rozkładane poprzeczki plus gwiaździsty układ po częściowym rozłożeniu zachęcają do zabaw z kształtem plamy oświetleniowej. Bardzo łatwo można też powsadzać jakieś improwizowane gobo. I parę fot.

Pierwsze to układ z niepełnego otwarcia, drugie z kawałkami czarnego strecza, na końcu autoportret (co teraz jest selfie).

Wnioski.

Końcówka używana jako BD nie będzie miała specjalnej przewagi nad oktą tej samej wielkości. W funkcji BD można jej użyć na wyjeździe ale w studiu uznałbym, że trochę nie wypada. Za to możliwość zrobienia improwizowanego snoota o doskonałych parametrach bardzo podnosi atrakcyjność tej oferty. Po złożeniu końcówka jest bardzo krótka (ale troszkę szersza od innych składaków). Mnie całkiem przypasowała. Będzie dobra w improwizowanych warunkach, przy założeniu minimalizmu sprzętowego.

Postanowiłem jeszcze (po pytaniach na forum) pokazać zalety pakunkowe tego rozwiązania. Na początek spakowana końcówka – średnica standardowego pierścienia Bowensa (na górze), wysokość około 35 cm.

A teraz niespodzianka – zobaczcie co się mieści w środku spakowanego BD Luny. Jak widać całkiem sporo a prawdę powiedziawszy było jeszcze miejsce.
Uwaga: czasza to najmniejsza „minimalistyczna” końcówka tego typu. Mam do niej plaster miodu więc całkiem przyzwoicie spełnia rolę (w studio używam jednak innych jej odpowiedników).  Większe czasze też można wpakować ale poszerza to wymiar złożonej końcówki.

Na drugim zdjęciu prowizorycznie spakowany plecak. obok dwóch źródeł akumulatorowych wrzuciłem małą lampę sieciową. Prawdopodobnie przy super determinacji dałoby się zmieścić jeszcze drugą akumulatorówkę i aparat z jednym obiektywem. Akumulator do tej pierwszej jest pod pierścieniówką.

Jak widać taka a nie inna konstrukcja tej końcówki pozwala bardzo dobrze (po demontażu deflektora) wykorzystać miejsce. Średnica końcówki 70 cm to nie jest jakiś szał ale jeśli nie podrabiamy super dopracowanej fotografii studyjnej to bardzo często będzie wystarczająca. Od dawna na wszystkich wyjazdach staram się zmieścić sprzęt foto w plecaku i torbie statywowej. Jeśli ktoś nie używa lampy pierścieniowej (która jest wyjątkowo nieukładna) to powinien spakować nawet trzy pokazane kompakty akumulatorowe być może z dwoma takimi końcówkami.