Lanie wody

a przy okazji – jak uniknąć kosztów aranżacji

Najczęstsze (i najprostsze) rozwiązania stosowane przy fotografowaniu grupowym kosmetyków już chyba omówiłem. Coraz bardziej wkraczamy na mniej wyeksploatowane a przede wszystkim mniej oczywiste obszary. Zaczniemy od lania wody a później innych pmysłów z podobnej bajki.

Związek wody z tematem jest oczywisty, a bo to może chodzić o kosmetyki nawilżające, albo ewentualnie te do utrzymania czystości.  Formalnie podchodząc dostajemy wdzięczny środek wyrazu – nie wpływa na kolorystykę, jest niby nie widoczny ale w drugim oglądzie detalarski i wprowadzający dynamikę.

Pierwsze zdjęcie jest z mydłami.

Przy „zatrudnianiu” wody trzeba zwrócić uwagę na parę aspektów. Po pierwsze trzeba poszukać powierzchni hydrofobowych (niezwilżalnych) – jest z tym bardzo różnie i czasem trzeba wypróbować parę różnych podłoży aby wybrać to najodpowiedniejsze. Dalej – jeśli chcemy mieć efektowne, grube krople trzeba je nanosić jedna po drugiej strzykawką przyłożoną do podłoża i powoli opróżniać. Przeciwieństwem jest dynamiczne naciśnięcie tłoczka z pewnej wysokości (jak zapewne było na powyższym zdjęciu). Krople wtedy będą mniejsze ale powstałe rozbryzgi bardziej autentyczne. Płyta musi być  oczywiście wypoziomowana (chyba, że chcemy mieć jakieś ściekanie). Przed fotografowaniem warto chwilę poćwiczyć aby opracować pożądany efekt. W pokazanym zdjęciu dodatkowo wykorzystałem pianę – przygotowałem ją w kubku za pomocą pędzla do golenia i naniosłem w wybrane miejsca. Oczywiście zdjęcie trzeba było zrobić natychmiast.

Użyłem jednego górnego źródła oświetlenia z tzw gorącą plama (czyli centralnym rozjaśnieniem). Kąt został tak dobrany aby odbiło się ono w zmoczonym ciemnym mydle tak aby go urozmaicić. W pozostałych wyeksponowałem marki.

Gotowy projekt po wykadrowaniu.

Drugi projekt miał być analogiczny do pierwszego. Jednak jakoś mi nie pasowało podłoże z kroplami i te powiedzmy sobie niezbyt efektowne tuby. Duży problem dostrzegłem też w tej saszetce – jak ją „zneutralizować”? Postanowiłem to zrobić inaczej – udało mi się przekonać redakcję do projektu nawiązującego klimatem do basenu. Realizacja była prosta bo wystarczył kawałek bannera, 12 kafelków i cztery listewki aby podnieść brzeg bannera.

Światło tym razem było troszkę inne – nad planem zawiesiłem (lekko skośnie) strip aby dał podłużną plamę. Teraz wystarczyło poeksperymentować z ruchem wody.

Zrobiłem pewnie kilkanaście prób, wybrane na stronie wyglądało bardzo ładnie. Szczególnie zadowolony byłem z saszetki – z najbardziej beznadziejnego składnika zestawu stało się najmocniejszym (dlatego jest w pierwszym planie). Razem znów jest to taki nicprojekt – do czterech przedmiotów dołożyłem parę kreseczek, parę jasnych tonów.  Grafik  dodał kolejnych parę elementów i razem zrobiło się tak.

Oprócz wody naturalnym kierunkiem wydaje się wykorzystanie piany. Tutaj jest zdecydowanie trudniej bo trzeba dopasować jej charakter do kosmetyków. Do tego metoda jest dość chimeryczna ale efekty są z reguły warte tego dodatkowego wysiłku. Poniżej zamierzam dwie strony z gazety  z takimi realizacjami.

Na zakończenie będzie sypanie piasku. Związek był… przeczytacie w tytule. Sama realizacja jest dość ciekawa. Jak zauważycie piasek jest użyty symbolicznie – nie chodziło o podrabianie plaży (co nie jest trudne). Miałem później troszkę pretensji do siebie, że ciut mało go nasypałem. Przyświecała mi tu lekkość projektowa (znów nicprojekt) i jest chyba za delikatnie. Ale może nie.

Światło jest za to ciekawe – żółty kierunek słoneczny i niebieskie wypełnia cienie. Z lewej zrobiłem zmiękczenie od światła – teraz mnie to irytuje. Nawyki „poprawnościowe” fotografii zawodowej to jest garb z którym często muszę się zmagać.

 

I znów po odpowiednim wykadrowaniu i dodaniu paru sensownych kresek robi się przyjemnie.

Jak widać często bardzo niewiele trzeba aby mieć sympatyczną całość.