Dzisiejszy Zdziś (jeszcze ciepły) to bardzo ciekawa realizacja i to na paru poziomach. Na początku będzie trochę gadania ale to tło jest ważne. Zaczęło się od dyskusji na temat fotografowania ciuchów w formie zaanimowanych sylwetek. Zdaliśmy sobie sprawę , że ta formuła (płaska) zaczyna nam ciążyć. Z jednej strony to oczywiście wygodne i łatwe w realizacji ale… gdybym szukał powtarzalnej fotografii to pracowałbym w packshotach! Opracowałem sobie już jeden pomysł, co go jeszcze nie było okazji zrobić, ale też zasialiśmy (z Donatą) ferment. Jak więc trafił się temat sportowych ciuchów to już wszyscy chcieli mieć coś innego. Donata zaproponowała aby zrobić to na skakankach. Od słowa do słowa skakanki zamieniły się na silikonowe taśmy do ćwiczeń (Power Bands) co to od pewnego czasu robią furorę. Pomysł został klepnięty ciuchy zostaną nanizane na taśmy, szefowa jeszcze tylko powiedziała
– aby to tylko nie wyglądało jak pranie w Dubrowniku. Dyrektor artystyczny zażyczył sobie trzech kwadratowych pionów i jednej długiej pionowej kichy. I temat dla (prawie) wszystkich się skończył.

Pomysł bez wątpienia jest świeży, być może jesteśmy pierwsi, którzy postanowili w ten sposób zmierzyć się z tematem. Ale, ale, tak dokładnie – jest małe ale – na końcu to fotograf zostaje z tym genialnym pomysłem (ma na szczęście ręce i głowę stylistki do pomocy). Myślę wpierw na poziomie realizacyjnym, czyli jak to rozpiąć. Ponieważ szacuję, że plan będzie miał 2 m szerokości a ja chcę wykorzystać przekątne a taśmy będą miały wyjściową długość 1,5 i 2 m to będę musiał je rozciągnąć co najmniej 2x. Jest zresztą prawdopodobne, że jeszcze bardziej. Czyli pierwszy problem to spore występujące siły. Mam w głowie rozwiązanie tego problemu – dlatego muszę przyjść do roboty jakąś godzinę przed Donatą. Z przygotowania planu zrobię zagadkę dla moich wiernych czytelników (przypomnę to na końcu). Ten problem ma dwa podproblemy – przeniesienie sił i mocowanie samych taśm. Teraz myślę sobie o Dubrowniku – chętnie bym tam pojechał… Dochodzę do wniosku, że „problem Dubrownika” jest w równoległym prowadzeniu taśm. Od razu zakładam więc ambitny przestrzenny układ krzyżujących się form. Czyli będzie to 3D. Jakkolwiek mam w głowie już plan realizacyjny to gołym okiem widać, że to strasznie niewdzięczna praca. Przewlec taśmy uzyskać jakiś efekt naciągnąć, dołożyć drugi przedmiot, naciągnąć , zobaczyć. Odczepić pierwszy, przesunąć o centymetry, naciągnąć, zahaczyć, popatrzyć, odczepić drugi, poprawić, naciągnąć, popatrzeć, dołożyć trzeci, naciągnąć, odczepić pierwszy, poprawić, naciągnąć, to samo z drugim, za chwilę to samo z trzecim i z powrotem pierwszy. Znudziło się Wam to czytać??? No nie dziwę się, ale czytanie jest tak pewnie z 50 x szybsze od robienia. To się nazywa proces iteracyjny. Mówię więc Donacie
– jak zrobimy to w 6 godzin to będzie świetnie ale może być dłużej. Ponieważ będzie to sobota oboje mamy jakieś plany. Moje można tak streścić
– nie chciałabym tym razem lecieć do teatru z wyciągniętym językiem – powiedziała moja żonka (nawet nie zaakcentowała tego „tym razem” – nie było potrzeby). Spektakl jest o 20.00, przyjmuję, że o 18.00 muszę skończyć robotę. Postanawiam przyjść na 9.00, Donata na 10.30. Ale już na początku mamy 1,5 godziny obsuwy bo silikony nie chcą się trzymać i Donata jedzie po małe klamry biurowe, które okazują się idealne ale których mi brakuje. Mamy po jednej stronie stos gum, po drugiej luźne szmaty. Szkicujemy sobie układy. Bardzo sprawdza się moja inżynierska część duszy – od razu widzę układ sił, który powinien dobrze naciągnąć ciuchy. Pierwsze są leginsy.

Długie spodnie idą nam względnie szybko ale gdzie dołożyć gacie? Wszędzie wyglądają paskudnie – ich dosłowność kładzie fotę. Na szczęście po dłuższym boju dochodzimy do wniosku, że deformacja ciucha będzie odsieczą. Gotowe! Z efektu jestem bardzo zadowolony. Może dalej pójdzie łatwiej. Bierzemy teraz torbę i buty. Tutaj dla odmiany problem widzimy po stronie kompozycji. Trzy pierwsze składowe robimy błyskawicznie ale z czwartym jest męczarnia. Próbujemy położyć but jak na równoważni , później kładziemy parę i jeszcze parę innych pomysłów. Koniec końców zmęczyliśmy. Teraz biustonosze. To jest dopiero kanał. Oczywiście z kompozycją zero problemu – prosi się ta kicha zamówiona przez Maćka. Ale jak dobrze poukładać ramiączka i inne tasiemki. Coś tam podpinamy, coś tam wkładamy do środka i po długim boju Donata jest zadowolona. Teraz koszulki. Tutaj problem jest wszędzie i po stronie kompozycji, mechaniki. wymiarów całości. Na początku mamy na planie 4 ciuchy ale wywalamy jeden z nich i udaje nam się ułożyć to co widzicie. Jest 18.45 – jestem wdzięczny żonce, że się nie odzywa – w tym momencie dokładnie dzwoni i mogę z czystym sumieniem powiedzieć – właśnie wychodzę.

W domu jest nawet 15 min czasu i tyleż samo jesteśmy przed spektaklem. Dogorywam na krześle bo padnięty jestem okrutnie a nudy nieprzeciętne – płaska fabuła i dialogi jak od polonisty. Ale, poprzez to zmęczenie,  uśmiecham się wewnętrznie bo wiem, że robota wyszła pięknie i nikt mi tego (i Donacie) nie odbierze.

Razem zaś wygląda tak

A teraz szczegóły realizatorskie – podstawą jest tu ażurowa klatka wokół planu. Zobaczcie, że to tylko cztery niewielkie nogi a w skrajnej sytuacji można, oprócz planu, powiesić na tym nawet oświetlenie. Przechowywanie takiej klatki byłoby jednak kłopotliwe (pomijając, że plany wymagają dopasowanych wielkości)

Taka klatka wokół zdjęć to w niektórych sytuacjach jedyne dobre rozwiązanie. Dlatego preferuję rozwiązania systemowe a nie prowizorkę. Na początek postulowałbym:

– solidność
– łatwe dostosowanie rozmiaru do planu
– możliwie mały wymiar (aby nie przeszkadzało oświetlaniu)
– szybki montaż

Na szczęście są systemy na których można się oprzeć. W żadnym wypadku nie będą to klasyczne wystawiennicze (typu oktanorma). Ja zakupiłem łączniki z systemu kulowego. Na gotowe rury już się nie zdecydowałem bo srebrne i za słabe (amelinium). Zakupiłem za grosze stalowe rury średnicy 25 mm ze ścianką 1,5 mm i pomalowałem na czarno. W ten sposób mogę budować klatki nawet o wymiarze 3,5 m x 2 m x 2 m. Mimo sporych wymiarów są bardzo ażurowe i wytrzymałe. Mam też drugi system -ARMY na rurach stalowych pokrytych białym ABS na średnicy 28 mm – oba są częściowo ze sobą kompatybilne. Są też bardzo fajne systemy poręczowe ale koszty łączników są abstrakcyjne.

Montaż takich planów w dwie osoby to sekund 5, samemu (jak ja) zajmuje to znacznie więcej czasu ale przygotowanie sporego planu to powiedzmy 20 min – łącznie z rozpakowywaniem, segregowaniem itd.