Dzisiejszy (no tak prawdę powiedziawszy trochę przeleżały) Zdziś to będzie zdjęcie z „normy zakładowej”. Taka konwencja, w różnych odmianach, powtarza się w advertorialu dość często. Nie ma w tym nic dziwnego bo ma sporo zalet – wszystkie buty na zdjęciu są jednakowej wielkości, dobrze pokazują fason i zajmują relatywnie najmniej miejsca jak się da. Do tego wdzięczna kompozycja.

Nie wiem jak robią to inni fotografowie (bo takich rzeczy nikt nie opisuje) – ja mam własną metodę (którą być może stosują wszyscy).

Możecie spytać się dlaczego buty nie leżały po prostu na tle? Powodów jest parę, najkrócej rzecz biorąc rozdzielam funkcje oświetlenia a skutkiem jest:

– brak podświetlenia krawędzi butów – czyli ostry, niezakłócony brzeg przedmiotu
– brak ogólnego spadku kontrastu zdjęcia wynikający z odległości tła od planu – eliminacja „syndromu stolika bezcieniowego” (to moje słowotwórstwo)
– łatwa możliwość regulacji tonalności cienia (czy jego kolorystyki – tu jest neutralna ale dzisiaj może zrobiłbym np niebieską)

Najogólniej odległość świateł od składowych planu ta najpotężniejsza broń fotografa. Z reguły są wielkie korzyści z odsuwania składowych planu od siebie i świateł od tych składowych.

To naprawdę jest ważne a nigdzie w literaturze tego nie znajdziecie.

Rozkładówka (wraz z drugim zrobionym zdjęciem) wyglądała tak

I widać, że 14 fasonów butów zostało zupełnie ładnie pokazanych. To dowód, że można pogodzić przyzwoity projekt z wytycznymi marketingowymi. Na zakończenie jeszcze fotografia tego drugiego stosu – na sznurówki jednak nie starczyło miejsca…