Wzór na podeszwie
Dzisiaj będzie taka epigońska robota. Tematem były podeszwy butów do chodzenia (czyli tych co nie tylko wyglądają). Za wzór dostałem taką realizację.
Koncepcja bardzo trafiona. But od spodu – proste i piękne, woda bo buty odporne.
W takiej robocie główny problem to organizacja planu. Poniżej macie zdjęcia z planu (zrobiła je Donata). Rusztowanie już znacie z wcześniejszych realizacji.
Przykro to powiedzieć ale przypadku w tej robocie jest mniej jakby się zdawało. No i efekt jest taki.
Rozważanie o epigonizmie…
Zawsze zadaję sobie pytania na ile można być oryginalnym w zawodowej robocie. W tym co robię na „swoje” konto staram się zawsze znaleźć jakieś możliwie świeże podejścia i z reguły mi się to udaje. W pracy zleconej, gdy człowiek jest trybikiem w machinie, jest zdecydowanie trudniej. Często dostajesz wzorzec i klient oczekuje, że zrobisz to po prostu podobnie. Nawiasem mówiąc 99,9% a może i więcej fotografii jest podobne do innej fotografii. Ja znalazłem więc sobie takie usprawiedliwienie (lub wyzwanie) – jeśli nie jestem w stanie „przekręcić” cudzego wzorca na swoje to chociaż niech wykonam tę robotę lepiej od pierwowzoru. Można wtedy twórce pierwotnej koncepcji traktować jak szczebel po którym następcy wspinają się dalej. Czy mi się to tutaj udało sami oceńcie.
Obserwując rzeczywistość wokół siebie mam wrażenie, ze kopiowanie stało się główną strategią. Odszukać wzorzec, skopiować (nawet niekoniecznie specjalnie dobrze). Kiedyś było (chyba) większe parcie na bycie oryginalnym…