Trochę o harmonii kolorystycznej
Trochę o harmonii kolorystycznej
Poprzedni tekst (a w szczególności dyskusja na forum) uzmysłowiły mi, że warto zająć się jeszcze jednym aspektem, który dotąd omijałem. Kolor. Trochę przez fotografów traktowany jako „właściwość” przedmiotu. Czyli sprawa na którą nie ma się większego wpływu. W dodatku w fotografii przedmiotowej najwygodniejsze tonacje są czarne lub białe… To także tłumaczy nasze mniejsze zaangażowanie na tym polu. Jakoś sobie nie przypominam nic z klasycznej literatury foto co omawiałaby funkcje impresyjne czy ekspresyjne (a tym bardziej symboliczne) koloru…
Za to w malarstwie kolor jest „wszystkim” i grube tomy o tym napisano – dlatego w dyskusji przywołałem pracę Ittena – „Sztuka Barwy”. W polskim wydaniu dostępny jest bardzo syntetyczny skrót zawierający wprowadzenie (a w nim np funkcje koloru oraz 7 podstawowych kontrastów). Najważniejsze, że mamy tam kilkadziesiąt barwnych tablic ilustrujących omawiane zagadnienia. Wśród nich jest jedno szczególnie ważne w mojej pracy.
Analiza przypadków
Od razu powiem, że analiza wykonana jest ex post. Czyli przyjrzałem się już wykonanym „intuicyjnym” pracom.
Ale zaczniemy od teorii. Już w pierwszej fundamentalnej książce Goethego (tak, tego od „Cierpień młodego Wertera”) pojawia się problem harmonii koloru. Wychodząc od koła barw jako harmonijne zostają zdefiniowane tony leżące po przeciwnej stronie (czyli dopełniające), oprócz tego trójtony (trójką równoboczny rozpięty na kole) oraz czterotony (kwadrat). Bardzo ważne jest aby te zestawienia miały jednakowe natężenie. W uzasadnieniu autor napisał, że po zmieszaniu dają barwę szarą (naturalnie wzorcową dla wzroku). Zgodne było to też z odczuciami widzów.
W wspomnianej wcześniej pracy Ittena zagadnienie zostało pogłębione. Autor stworzył zmodyfikowane koło.
Pora na kolejne prace. Tematem były nieśmiertelne buty. Tym razem mieliśmy pokazać trzy razy po dwa buty na pionowych stronach. Miały być zestawione podeszwami i z miejscem na małe opisy obok. Z punkt widzenia fotografa były to pary przypadkowych i raczej nieciekawych przedmiotów. Tutaj nasze podejście było diametralnie odmienne od tego wcześniejszego. Zdecydowaliśmy się na plakatowe podejście, w którym atrakcyjność wizualna będzie zbudowana na kolorze. Jest to dość obce mi postępowanie, bo mam szacunek dla fotografowanych przedmiotów. Ale jestem też zobowiązany do tworzenia mocnych obrazów i jak nie można grać przedmiotem to trzeba szukać innych sposobów. Popatrzmy na wyniki końcowe.
Wniosek
Jakkolwiek bardzo sceptycznie podchodzę do „automatycznych” zbyt prostych reguł i wyjaśnień jak „działa” obraz to jednak nie sposób nie zauważyć, że nasza intuicyjna praca w obu opisanych realizacjach dobrze wpisała się w opisane przez Goethego i Ittena fundamentalne prawidła. Na pewno jest to dobry punkt startu do własnych poszukiwań, szczególnie jak ktoś nie czuje się zbyt mocny. Trzeba powiedzieć, że odwołałem się tutaj do bardzo podstawowych praw. W obu książkach znajdziecie wiele innych zestawień barw (np inne trójkąty).
Metoda realizacji
Przy takiej plakatowej formule nie można położyć butów na tle. Zresztą kładzenie czegokolwiek na kolorowym tle nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem. Co najmniej z trzech powodów raz, że dostajemy silne zafarby na rzeczach, dwa nie możemy regulować jasności (i tonu) tła a także znika możliwość ciekawszego świecenia przedmiotów (po prostu część kątów jest niedostępna). Surowe foty wyjaśnią jak można zgrabnie obejść wszystkie te problemy.