Noże w garść

utworzone przez

Przeważnie pokazuje tutaj realizacje retuszowane ale z „1-go strzału”. Jestem pod tym względem raczej anachroniczny. Po trosze wynika to z wygody. Przeważnie łatwiej jest mi osiągnąć efekt na planie i ocenię od razu wynik końcowy. Po drugie w montażach częstokroć widać niezgodności i przynajmniej mnie wali to po oczach.

Czasem tematy są jednak skomplikowane i bez montażu się nie obejdzie lub jak wolicie szybciej i wygodniej osiągnie się efekt na komputerze. Dzisiejsze zdjęcie jest takim przykładem. Końcowo wyglądało to tak.

Zanim pokażę drogę realizacji to zacznę od analizy. Noże to dość specyficzne przedmioty. Ostrza (w klasycznym wykonaniu) są małymi lusterkami. Czyli jeśli odbijają światło to są bardzo jasne a jeśli nie, wydają się martwe, szare.  Aby więc nóż pokazać korzystnie musimy zapalić w nim blik. Jednak o ile do ładnego uwidocznienia ostrza wystarczy niewiele światła to z rękojeścią jest inaczej – tu trzeba o wiele więcej lumenów. I to jest pierwszy problem z jakim można zetknąć się z fotografowaniem takiego obiektu. Najprostsze wyjście to wydawałoby się użycie dużych lub bardzo dużych powierzchni świecących. Ostrze odbije tylko małą część takiej powierzchni a reszta zdjęcia (czyli rękojeść i aranżacja) dostanie dużo więcej z wszystkich kierunków. Pomijając jednak aspekt artystyczny takiego światła to możemy z automatu zderzyć się z innym problemem. Otóż ostrza rzadko są płaskie. Z reguły mają ścięcia a takie szerokie światło doskonale zabije tę plastykę. Czyli widać, że zagadnienie jest nietuzinkowe a tym trudniejsze im bardziej rączka odbiega od ostrza i im ciemniejsza jest.

Popatrzcie jeszcze raz na tę grupę przedmiotów. Pierwszy z lewej jest dość typowy – ostrze składa się z trzech ścian, drewno rękojeści błyszczy więc jest dobrze. Piła to tragedia – tandetny brzeszczot z wadami wykonania i siłą rzeczy płaski do bólu. W dodatku nieprzyzwoicie wielki (w skali reszty). Scyzoryk ma też idealnie płaskie ostrze. Kolejny to standard. Dwa z prawej są inne. Oba ostrza są zdecydowanie ciemniejsze a ten ostatni jest czarny z specyficzną ziarnistością.

Teraz przegląd nabojów jakie mamy. Po pierwsze możemy regulować kąt wbicia noża (mam na myśli kąt względem płaszczyzny płyty osb), drugie pole manewru to pewna dowolność w kompozycji. Biorąc jednak pod uwagę, że trzeba zostawić miejsce na tytuł to tak wiele opcji nie ma i trzeba od razu widzieć oświetlenie. Kilerem zdjęcia jest też ta nieszczęsna płyta osb – bardzo mi nie leżała ale redakcja to przesłała w wytycznych i niezbyt chciała ustąpić. Kazało mi to ustawić główne światło równolegle do płyty. Dwa najciemniejsze noże znalazły się więc dość blisko reflektora i były rokujące, piła dostała bardzo, bardzo dużo światła, ostatni był ciemny ale plastycznie bardzo dobry. Nawet nie próbowałem cokolwiek kombinować bo różnice między prawidłową ekspozycją piły i ostatniego oceniłem na +3 EV – postanowiłem dodać do siebie dwa naświetlenia.

Jak widać 2/3 zdjęcia już rokowało. Problem był tylko z dwoma środkowymi. Być może mogłem kombinować z kątem wbicia ale całość trochę trzymała się na słowo honoru więc dostawiłem dodatkowy reflektor. Jak widać na dolnym zdjęciu ten reflektor psuje prawie wszystko (rysunek na osb, rysunek na lewym ostrzu i drugim od prawej) ale oba środkowe są jakie powinny.

Jak się domyślacie przeniosłem te fragmenty na końcowe zdjęcie (te z dwóch ekspozycji). Gwoli prawdzie cały czas było jeszcze trzecie światło.

Jego rolą było pokazanie kształtu przedmiotów. Zastanawiałem się chwilę nad górnym ale przy takiej pile nie rokowało to jakoś szczególnie więc odpuściłem. Teraz dokumentacja z planu.
Prawdopodobnie przez staranne dobranie tego dodatkowego, lewego reflektora (czyli zmniejszenia jego powierzchni do paska 10 x 3 cm) oraz wykorzystaniu manewru na kątach odbić można byłoby praktycznie wyeliminować niekorzystny wpływ tego reflektora na opisane wcześniej aspekty obrazu. Ale i tak musiałem zmontować piłę z dwóch naświetleń a do tego płytko wbite noże mogły łatwo powypadać przy manewrach więc skorzystałem ze ścieżki, którą trochę się brzydzę.

Do tej rozkładówki redakcja zażyczyła sobie foty otwierającej. Miałem tu już wolną rękę ale… osb miało być. Przygotowałem więc taki projekt.

Jak widzicie fajny obraz z lewej od razu wykastrowałem (na wszelki wypadek aby nie dorabiać drugi raz) poprzez dodanie światła wypełniającego. A ponieważ Donata miała wątpliwości czy te projekty zbyt nie odjeżdżają od rozkładówki to dorobiłem jeszcze
Co poszło to nie wiem. Jak uda mi się wyrwać pdf-a to go tutaj zamieszczę – raczej nie mam wątpliwości, że w projektach te zdjęcia będą dobrze siedziały.