Z nutką szaleństwa w tle
O zaletach pracy w zespole czyli o tym, że czasem można się zdziwić
Jak już pewnie zauważyliście z pewnej odległości znaczna część advertorialowych produkcji jest przewidywalna i powtarzalna. Skojarzenia, użyte metody pokazywania można podzielić na jakieś główne nurty (jak to zrobiłem np w ciuchach) i oswoić w ten sposób eksploatowany obszar. Ale czasem gdy w redakcyjnym powietrzu ni stąd ni zowąd pojawią się miazmaty, jako żywo przypominające subtelne ezoteryczne nutki ektoplazmy, nutki wdychane i wydychane przez redakcyjną maszynkę, wtedy strzeżcie się fotografowie! Bo reszta wkrótce otrząśnie się z chwilowego obłędu a wy zostaniecie z jakimś prowizorycznym szkicem i rosnącym zdumieniem w oczach. O tym, że jest to realna groźba niech zaświadczą poniższe zdjęcia.
Oczywiście wykorzystam te przykłady też jako dydaktyczne (jak będzie nad czym się rozwodzić).
Kolejne foty są z podobnej bajki. Zbiorowy umysł oszołomiony jakąś ad hoc rzuconą uwagą wyprodukował takie to skojarzenia robiąc z elektronicznych gadżetów recenzję filmów sf. I znów biedny fotograf musiał na klatę wziąć ten cokolwiek odjechany projekt.
Następne zestawienie jest klasyczne – statki obcych zawieszone nad drapaczami chmur – stąd ujęcie z żabiej perspektywy i niebieskie tło. Dalej baza kosmiczna (wynurzone z odmętów AGD) – dowodzi co można dostrzec w paru zwykłych przedmiotach.