Taksonomia grupowej advertarialowej fotografii kosmetycznej cz2

Taksonomia grupowej advertarialowej fotografii kosmetycznej cz2

Szklane półki – czyli łazienka w domyśle

a przy okazji – wygoda realizacyjna jest ważna

Niby to też grupówki ale na tyle specyficzne, ze warte osobnego sklasyfikowania. To bardzo wdzięczny pomysł. Raz, że dowiązuje do naszych codziennych doświadczeń ale przede wszystkim należy docenić wygodę realizacyjną i projektową tego rozwiązania.  Mamy olbrzymią swobodę oświetleniową (w zasadzie prawie nie spotykaną) a do tego możliwość wygodnego układania każdego elementu. Łatwo zostawimy miejsca na ewentualne opisy czy łamy. Wygodnie można też manewrować kolorem i tonem tła.  A to wszystko „kosztem” dwóch, trzech niewielkich kresek na zdjęciu.

W zdjęciu poniżej wykorzystałem możliwość kreowania dolnego światła. Zawsze wygląda to intrygująco (bo mniej oklepane) i troszkę laboratoryjnie.

Jest to montaż z 6 klatek ale zwracam Waszą uwagę, że tło jest zrobione fotograficznie. Nie cierpię zdjęć gdzie obiekt został wyszparowany a kolor dodany z komputera bo wcale nie jest to łatwe do zrobienia w sposób wiarygodny. Pomijając, że to dodatkowa, niepotrzebna robota. Popatrzcie poniżej. W kółkach zaznaczyłem najważniejsze obszary gdzie tło w istotny sposób wpływa na obiekty.

Czyli znów przywołam Gusa (z Pingwinów z Madagaskaru) – „jak masz coś zrobić, to zrób to porządnie”. Oczywiście w postprodukcji można kolor modyfikować ale ważne jest aby mieć od czego się odbić. Gotowe projekty (jak się okazało nie była to jednak rozkładówka) wyglądały tak.

I jeszcze jeden „półkowy” przykład w którym wykorzystałem w pełni swobodę w kreowaniu światła. Na początek zdjęcie.

Góra to kosmetyki o lekkich zapachach, dół ciężkie. Kolor tła odzwierciedlał więc charakter perfum.

Oświetleniowo to była ciekawa praca. Wyższa półka dostała podświetlenie od tła. Wspólne było górne światło – oświetliło obie grupy. Na dole zaś dołożyłem za to dwa oszczędne boki. Dzięki temu przezroczysty flakon Calvina Kleina i Michael Kors doskonale „spasowały” się z sąsiadami, unikając efektu zbieraniny. Wyjściowo były to bardzo różne obiekty bo drugi to błyszczące, czarne, nieprzezroczyste i fakturalne szkło a w trzecim jest srebrna nakrętka. Z górą półką jest troszkę gorzej ale nie gryzie się zbytnio.

Niektóre fotografie zaczynają błyszczeć po ubraniu w projekt. I tutaj tak bez wątpienia jest. Grafik ładnie dopasował drobne kolorystyczne elementy, tytuł wypełnił lukę a dolna półka świetnie odcięła teksty. Ideolo.

Myślę, że obydwa przykłady doskonale pokazują zalety realizacyjne tej konwencji. Należałoby jeszcze podkreślić małe koszty planu i krótki czas realizacji.

I jeszcze na zakończenie jedna sprawa. Popatrzmy na taki kadr.

Wydawałoby się – po co nam tu półka? Przecież moglibyśmy ustawić to na poziomym tle. I znów, pomijając psychologiczną korzyść skojarzenia z łazienką, na poziomie realizacyjnym unikamy kłopotliwego problemu jakim jest przejście od podstawy do bezkresu horyzontu. Półka się gdzieś delikatnie kończy, zbytnio tego nie widać (bo wchodzi kolor lub walor z tła). Nikogo to nie dziwi i nie psuje (a przeważnie pomaga projektowi – bo pod spodem na tle można coś dokleić). I na potwierdzenie jeszcze.

Taksonomia grupowej advertarialowej fotografii kosmetycznej cz1

Taksonomia grupowej advertarialowej fotografii kosmetycznej cz1

Pociągnę wątek perfumowy ale jak zawsze będzie to pretekst aby popatrzeć na fotografowanie szerzej. Na początek dokonam taksonomii Advertorialowej Fotografii Kosmetycznej. Dzisiaj część pierwsza.

Grupówki – zbiory ładnych przedmiotów.

A przy okazji – czy fotografia dla facetów różni się od tej dla babek?

Grupówki… czasem jest to trudne (gdy jest to przypadkowa zbieranina) a czasem całkiem łatwe i przyjemne. Jeśli całą grupę można podzielić na podgrupy to wychodzą całkiem ładne foty. Czasem można wprowadzić jeszcze jakiś pomysł (np ruch). Z reguły trzeba takie ugrupowania poświecić z tyłu (czyli tło za flakonami) i przodu (tzn, kierunki boczne, boczno-przednie, przednie). Warto pomyśleć jeszcze o uwspólnieniu grup poprzez nadanie jeszcze jakiegoś charakteru. Tak aby nie wyglądało to jak przesłane przez producentów. To nawiasem mówiąc jest zawsze istotne – w dobie gdy znaczna część materiałów w gazetach jest kompozycjami z nadesłanych katalogowych materiałów od dostawców trzeba pokazać, że to jest dedykowana, indywidualna fotografia. W pierwszym przypadku dodałem lekki, świetlisty, kontrowy cień.

W drugim zdjęciu wspólną cechą jest wprowadzenie jakiegoś lekkiego napięcia – przez „nieważkie” skosy czy układ stosu.

W gazetowym realu wyglądało to tak. O ile w pierwszym projekcie jest zbyt ciasno (grupy powinny być trzy lub mniej o szpaltę tekstu z lewej) to drugi jest bez zastrzeżeń.

Jeszcze dwa inne przykłady fotografii grupowej. Tym razem to męskie kosmetyki i podejście będzie też męskie. W pierwszym zastosowałem ujęcie z horyzontu, dość krótką ogniskową (jak na ten temat) i krople wody. Oświetlenie jest także dość nietypowe bo dokładnie centralne od aparatu ale jak widać z miękkim przejściem.

Kolejny układ jest zupełnie inny – wysoka perspektywa, bardzo uporządkowany (żołnierski) układ od największego do najmniejszego. Światło jest prostopadłe do etykiety (czyli mocno boczne) – daje to cień z nietypowego dla mnie kierunku. To bez wątpienia bardzo „męski” układ – zero rozczulania się, żadnych pierdoł. W sumie to mi się raczej nie podoba. Chyba.

Powstaje pytanie czy rzeczywiście nawet w takim pozornie neutralnym temacie jak kosmetyki można mówić o męskim i damskim stylu na fotografii. Jak się bliżej zastanowić to jednak raczej oczywiste jest, że skoro na pierwszy rzut oka potrafimy odróżnić powiedzmy oprawki okularowe przeznaczone dla jednej bądź drugiej płci to podobnie powinno być z projektem strony czy jej składnikiem – fotografią. Dalszym wnioskiem zaś jest to, że jest jeszcze sporo przedmiotów, które nie mają płci (na przykład młotki) i pora byłoby je opracować!

W dyskusji na forum padło pytanie o projekt z ostatnimi zdjęciami to go dodaję też tutaj.

Na co patrzeć przy oświetlaniu takich przedmiotów?

Teraz dydaktyczny przykład, który pokaże na co zwrócić uwagę przy oświetlaniu z przodu. Każda ze strzałek to skutek zastosowanego z przodu oświetlenia. Światło to samo skutek różny co oczywiście wynika z geometrii. Idąc od góry – łagodne miękkie przejście na obłej nakrętce – tu wydaje się to bardzo OK, Na tej okrągłej i małej mamy wąską linię z miękkimi brzegami, ciekawy jest nieregularny efekt odbicia na szkle tego flakonika – gdyby się nam on nie podobał to lekkie obrócenie (przeciwnie do ruchu zegara) zlikwidowałoby ten odblask. Czwarty odblask w metalizowanej nakrętce dokładnie pokazuje wielkość użytej powierzchni ale też co bardzo istotne jej charakterystykę emisyjną. Jak widać środek zdecydowanie mocniej świeci jak brzegi.

Od „zawsze” twierdzę, że umiejętność tworzenia dowolnych charakterystyk to jedna z podstawowych konieczności zawodu fotografa studyjnego. Softboxy tego nie umożliwiają (może kiedyś zajmę się tym zagadnieniem). Piąty odblask jest dokładnie skorelowany z wielkością i charakterystyką użytej powierzchni. I to właśnie on (jako pierwszoplanowy) jest tutaj chyba najważniejszy. Zwróćcie uwagę, że ten flakon jest lekko obrócony aby złapać odpowiednio odbicie.

Reasumując wypracowałem jakiś (swój) kompromis oświetleniowy dla tej grupy.

Noże w garść

Noże w garść

Przeważnie pokazuje tutaj realizacje retuszowane ale z „1-go strzału”. Jestem pod tym względem raczej anachroniczny. Po trosze wynika to z wygody. Przeważnie łatwiej jest mi osiągnąć efekt na planie i ocenię od razu wynik końcowy. Po drugie w montażach częstokroć widać niezgodności i przynajmniej mnie wali to po oczach.

Czasem tematy są jednak skomplikowane i bez montażu się nie obejdzie lub jak wolicie szybciej i wygodniej osiągnie się efekt na komputerze. Dzisiejsze zdjęcie jest takim przykładem. Końcowo wyglądało to tak.

Zanim pokażę drogę realizacji to zacznę od analizy. Noże to dość specyficzne przedmioty. Ostrza (w klasycznym wykonaniu) są małymi lusterkami. Czyli jeśli odbijają światło to są bardzo jasne a jeśli nie, wydają się martwe, szare.  Aby więc nóż pokazać korzystnie musimy zapalić w nim blik. Jednak o ile do ładnego uwidocznienia ostrza wystarczy niewiele światła to z rękojeścią jest inaczej – tu trzeba o wiele więcej lumenów. I to jest pierwszy problem z jakim można zetknąć się z fotografowaniem takiego obiektu. Najprostsze wyjście to wydawałoby się użycie dużych lub bardzo dużych powierzchni świecących. Ostrze odbije tylko małą część takiej powierzchni a reszta zdjęcia (czyli rękojeść i aranżacja) dostanie dużo więcej z wszystkich kierunków. Pomijając jednak aspekt artystyczny takiego światła to możemy z automatu zderzyć się z innym problemem. Otóż ostrza rzadko są płaskie. Z reguły mają ścięcia a takie szerokie światło doskonale zabije tę plastykę. Czyli widać, że zagadnienie jest nietuzinkowe a tym trudniejsze im bardziej rączka odbiega od ostrza i im ciemniejsza jest.

Popatrzcie jeszcze raz na tę grupę przedmiotów. Pierwszy z lewej jest dość typowy – ostrze składa się z trzech ścian, drewno rękojeści błyszczy więc jest dobrze. Piła to tragedia – tandetny brzeszczot z wadami wykonania i siłą rzeczy płaski do bólu. W dodatku nieprzyzwoicie wielki (w skali reszty). Scyzoryk ma też idealnie płaskie ostrze. Kolejny to standard. Dwa z prawej są inne. Oba ostrza są zdecydowanie ciemniejsze a ten ostatni jest czarny z specyficzną ziarnistością.

Teraz przegląd nabojów jakie mamy. Po pierwsze możemy regulować kąt wbicia noża (mam na myśli kąt względem płaszczyzny płyty osb), drugie pole manewru to pewna dowolność w kompozycji. Biorąc jednak pod uwagę, że trzeba zostawić miejsce na tytuł to tak wiele opcji nie ma i trzeba od razu widzieć oświetlenie. Kilerem zdjęcia jest też ta nieszczęsna płyta osb – bardzo mi nie leżała ale redakcja to przesłała w wytycznych i niezbyt chciała ustąpić. Kazało mi to ustawić główne światło równolegle do płyty. Dwa najciemniejsze noże znalazły się więc dość blisko reflektora i były rokujące, piła dostała bardzo, bardzo dużo światła, ostatni był ciemny ale plastycznie bardzo dobry. Nawet nie próbowałem cokolwiek kombinować bo różnice między prawidłową ekspozycją piły i ostatniego oceniłem na +3 EV – postanowiłem dodać do siebie dwa naświetlenia.

Jak widać 2/3 zdjęcia już rokowało. Problem był tylko z dwoma środkowymi. Być może mogłem kombinować z kątem wbicia ale całość trochę trzymała się na słowo honoru więc dostawiłem dodatkowy reflektor. Jak widać na dolnym zdjęciu ten reflektor psuje prawie wszystko (rysunek na osb, rysunek na lewym ostrzu i drugim od prawej) ale oba środkowe są jakie powinny.

Jak się domyślacie przeniosłem te fragmenty na końcowe zdjęcie (te z dwóch ekspozycji). Gwoli prawdzie cały czas było jeszcze trzecie światło.

Jego rolą było pokazanie kształtu przedmiotów. Zastanawiałem się chwilę nad górnym ale przy takiej pile nie rokowało to jakoś szczególnie więc odpuściłem. Teraz dokumentacja z planu.

Prawdopodobnie przez staranne dobranie tego dodatkowego, lewego reflektora (czyli zmniejszenia jego powierzchni do paska 10 x 3 cm) oraz wykorzystaniu manewru na kątach odbić można byłoby praktycznie wyeliminować niekorzystny wpływ tego reflektora na opisane wcześniej aspekty obrazu. Ale i tak musiałem zmontować piłę z dwóch naświetleń a do tego płytko wbite noże mogły łatwo powypadać przy manewrach więc skorzystałem ze ścieżki, którą trochę się brzydzę.

Do tej rozkładówki redakcja zażyczyła sobie foty otwierającej. Miałem tu już wolną rękę ale… osb miało być. Przygotowałem więc taki projekt.

Jak widzicie fajny obraz z lewej od razu wykastrowałem (na wszelki wypadek aby nie dorabiać drugi raz) poprzez dodanie światła wypełniającego. A ponieważ Donata miała wątpliwości czy te projekty zbyt nie odjeżdżają od rozkładówki to dorobiłem jeszcze

Co poszło to nie wiem. Jak uda mi się wyrwać pdf-a to go tutaj zamieszczę – raczej nie mam wątpliwości, że w projektach te zdjęcia będą dobrze siedziały.